Recenzje
|
Podczas jednego z takich rajdów, król wpada w zasadzkę zbuntowanych wieśniaków. Władca ginie, a jego syn - książe Einon zostaje poważnie ranny. Aby ratować syna, królowa postanawia zwrócić się o pomoc do siły wyższej, tzn. do smoka, który oddaje połowę swojego serca. Młody kisążę musi jedynie przysiąc, że będzie przestrzegał Starego Kodeksu i nie powtórzy tyranii ojca. Bowen, najlepszy rycerz dworu, usiłuje wpoić nowemu królowi zasady, według których powinien postępować. Ten jednak, ku rozpaczy matki i nauczyciela, nie spełnia pokładanych w nim oczekiwań. Einon, niczym ojciec obraca miecz przeciwko poddanym i zapędza do niewolniczej pracy przy budowie swojej fortecy. Ofiara smoczego serca idzie na marne, rozgoryczony Bowen poprzysięga zemstę smoczemu rodzajowi. Wyrusza na krucjatę przeciwko smokom. Poluje na smoki niczym fanatyk, dopóki nie trafia na Draco - ten po dłuuugim i wyrafinowanym pojedynku (zakończonym remisem) proponuje mu układ: po co się zabijać skoro można na pozorowanych walkach zarobić kupe złota. Tak więc, Draco i Bowen ruszają w tournee po kraju, rycerz ubija ciemiężącego (na pokaz) wieśniaków smoka, inkasuje zapłatę i... jedzie do następnej mieściny. Pewnego razu napotykają na swojej drodze wędrownego mnicha i poetę w jednej osobie - brata Gilberta. Jest też piękna dziewczyna z ludu, córka buntownika, Kara, której pożąda niegodziwy książę Einon. Wszyscy razem łączą swoje siły i stają na czele chłopskiej rewolty, aby zdetronizować okrutnego władcę. Czy im się uda... zobaczcie sami. "Ostatni smok" gościł na ekranach kin w grudniu 1996 r., obecnie jest do obejrzenia w wypożyczalniach video, ale należy mieć nadzieję, że niebawem pokaże go jedna ze stacji telewizyjnych. Wizualnie film usatysfakcjonuje wszystkich, obsada jest wręcz gwiazdorska, a całość ma charakter filmu wielopokoleniowego, z niezbędną porcją moralitetów, cudowności, mądrości i pouczania. Nie odczuwa się przesytu efekciarstwa, mimo iż jeden smok robi większe wrażenie niż dziesiątki dinozaurów z obu "Parków Jurajskich". Firma Industrial Light & Magic posłużyła się tym razem swoją sztuką iluzji nie do masówki ("Jumanji"), lecz do zindywidualizowania smoka.
Chociaż na ekranie go nie widać, pełno Connery'ego w tym filmie, o nim piszą zagraniczni recenzenci, o nim mówią reklamowe slogany. Także w kinie duch okazuje się ważniejszy od wizualnej materialności. Nie mówi się o tym dosyć głośno, ale na fali popularności filmu powstała kontynuacja, czyli DRAGONHEART - A NEW BEBINING. Zapraszamy do przeczytania recenzji!
|