|
Poradnik
dla zabójców smoków
|
DragonSlayer: - Witam tych, którzy mażą o sławie legendarnego pogromcy
smoków, ale nie bardzo wiedzą, jak właściwie do tego się zabrać. Otóż
udzielę Wam kilku praktycznych rad o tym jak podejść gada od ogona i zachować
przy okazji życie. Na samym początku zaczynacie od przygotowania teoretycznego
jeszcze w realnym świecie. Koniecznie musicie zaliczyć takie pozycje filmowe
jak "Dragonslayer" (83r.) i "Dragonheart" - tam mamy
ukazanych zawodowych zabójców smoków rodem ze Wschodu, niezwykle skutecznych.
Nie zaszkodzi pogrzebać trochę w literaturze. Ja polecam gorąco opowiadania:
Ewy Białołęckiej -"'Profesjonalizm zabójcy smoków" (Złoty Smok
#2[4] 95r.) oraz "Śmierdząca robota" Eugeniusza Dębskiego pochodzące
z książki "Królewska roszada". Znajomość legendy o Św. Jerzym
nie jest obowiązkowa, ale odtąd stanie się on Waszym patronem, więc warto
wiedzieć kto to.
Aktywista Ligi Obrony Smoków (LOS) - Jerzy???
Trudno uwierzyć, iż ktoś beatyfikował tego zbrodniarza! Na szczęście w
1969 r. został on skreślony z indeksu świętych. Moim zadaniem, szanowni
Gracze będzie odwiedzenie Was od karygodnego zamiaru podniesienia ręki
na Bogu ducha winnego smoka.
DS:
- Nie zważając na docinki kolegi będę uparcie kontynuował swoje rozważania.
Pamiętajmy, że smoczysko to istota niebywale inteligentna (nierzadko ten
współczynnik ma wyższy niż zsumowana liczba INT. wszystkich członków drużyny),
co czyni go bestią niezwykle trudną do upolowania. Dlatego przed wyruszeniem
na wyprawę rozpoczynamy praktyczną część przygotowań. Konieczne musimy
dowiedzieć się jaki obszar smok zamieszkuje, gdzie widziano go ostatnio,
a to celem rozpoznania terenu, w którym przyjdzie nam zmierzyć się z potworem.
Dalej, docieramy za wszelką cenę do naocznych świadków, gdyż trzeba ustalić
z jakim rodzajem smoka mamy do czynienia.
LOS:
- Kolega zapomniał dodać, że na samym początku powinniście dowiedzieć
się czy ów smok nie znajduje się pod ochroną. Następnym krokiem jest przebrnięcie
przez pajęczynę biurokratyczną (z obowiązkowym udzieleniem wielu opłat
manipulacyjnych), a wszystko po to aby dostać odpowiednią koncesję na
zabicie smoka. I wiedzcie jedno - nie Was jednych ogarnie syndrom polowania
na smoki - będziecie mieć konkurencję. Często zapaleńcy zanim dotarli
do celu, wykańczali się wzajemnie. Czy to aby naprawdę warto?
DS:
- Jasne, że warto. Smocze skarby warte są wszelkich poświęceń! I nie przejmujcie
się zakazami, bo kto to sprawdzi? Tereny nawiedzane przez smoki to kompletne
odludzia. Najwyżej zostaniecie kłusownikami. Przed zapolowaniem na wielkiego
jaszczura warto, tak dla wprawy, zasadzić się na jakiegoś przedstawiciela
gatunku smokowatych, np. wywernę, dragoneta albo pseudosmoka. Świetną
zaprawą będzie wcześniejsza walka z hydrą. Gdy wiemy z jakim rodzajem
gada będziemy mieć do czynienia, przystępujemy do ustalenia strategii.
To czym smok na nas zionie ma ogromne znaczenie, więc warto zakupić wszelkie
możliwe maści, mikstury czy nawet przedmioty magiczne, które choćby częściowo
uodpornią nas od skutków zionięcia.
LOS:
- Tak się składa, że jedną z największych broni smoka nie jest jego zionięcie,
ale przebiegłość. Większość z tych gadów posiada zdolności imitacyjne.
Potrafią zmieniać kolory skóry jak kameleon. Gdy zbliżają się do ludzkich
osiedli, występują niejako incognito, dla zmyłki. Wiedzcie i to, że smok
potrafi przywdziać ludzką postać, co wykorzystuje do rozsiewania mylnych
informacji na swój temat. Nawet doświadczeni drakonolodzy nie zgłębili
innych tajników magii, którą posługują się smoki. Bądźcie więc nastawieni
na spore niespodzianki.

DS: - Tak, smoczy
kontrwywiad działa. Dlatego wcześniej trzeba skonfrontować wszelkie zdobyte
informacje ze źródłami historycznymi, starymi kronikami i legendami. Nie
wahajcie się więc przed odwiedzeniem bibliotek i wertowaniem ksiąg. Przejdźmy
teraz do uzbrojenia. Jeśli specjalizujecie się w mieczu to lepiej przekwalifikujcie
się na topór. Ostrze miecza to za mało aby zaszkodzić smoczej łusce, no
chyba, że to klinga magiczna (+2 i powyżej). Topory mają lepsze parametry
jeśli chodzi o impet, co a tym idzie większą szansę na przebicie pancerza
gadziny. Ideałem byłoby znalezienie się w posiadaniu broni magicznej typu
"Śmierć gadom, zwłaszcza smokom", o ile nie kupimy takowej w
pierwszym sklepie z widłami to na pewno posiada ją któryś z byłych smokobójców
na emeryturze. Raczej nie zgodzi się on odsprzedać jej po rozsądnej cenie,
ale od czego mamy złodzieja w drużynie? Pamiętajcie - liczy się sukces,
a nie droga do niego!
LOS:
- Nie dość, że namawiasz ich do kłusownictwa to jeszcze do złodziejstwa.
Gracze zamiast przeżyć kolejną przygodę skończą w kryminale!
DS:
- Przydadzą się również długie lance, ale raczej tylko w czasie szarży
i to tylko wtedy gdy posiadamy odpowiedniego wierzchowca.
LOS:
- Tu się zgadzamy, zwykły tzw. ciężki rumak bojowy, chociaż odpowiednio
szkolony do walki, nie jest przygotowany do starcia ze smokiem. Większość
koni odczuwa instynktowny lęk przed smokami, jedynie wierzchowce paladynów
są dostatecznie "odważne", bowiem stosuje się wobec nich praktyki
zmieniające ich psychikę. Tak ogłupione rzucą się na wszystko.
DS:
- Do paladynów też dojdziemy. Lance piechurów też się przydadzą, choćby
po to aby ustrzec się porwania przez smoka, który zaatakuje z powietrza.
Gad raczej nie zaryzykuje nadziania się na grot. Łuki i strzały jako broń
dystansowa zupełnie się nie sprawdzają. Co innego kusze (jeśli MG przewiduje
realne zasady obrażeń z tej broni, to wie, że pocisk kuszy da radę mocnemu
pancerzowi), bełty co prawda nie zabiją smoka, raczej poranią, lecz lepsze
to niż nic. Lepiej zamówić u rzemieślnika specjalną broń tego typu, o
zwiększonych parametrach, może nawet kilka egzemplarzy, aby nie tracić
czasu na ładowanie.
LOS:
- Kusze mają bardzo ograniczone zastosowanie w walce ze smokami. Gatunki
(kolorowe) chromatyczne, owszem mogą być podatne na obrażenia od bełtów.
Większość smoków jednak ma pancerz metaliczny (smoki brązowe, miedziane,
złote itp.) i żaden pocisk się ich nie ima.

DS: - Dlatego
na wyprawę zabierzemy ze sobą tzw. argument nie do przebicia. Mowa o baliście
miotającej dużo większe kalibry niż bełty. Musimy ją wykonać na specjalne
zamówienie, co będzie kosztować nas majątek, ale zainwestowane fundusze
zaprocentują gdy dobierzemy się do skarbu bestii. Balista jest kłopotliwa
w transporcie, więc lepiej niech będzie zaprojektowana tak, aby łatwo
się rozbierała i szybko składała z części. Wtedy do przewozu wystarczy
zwykła furmanka.
LOS:
- Kolega nie wspomniał, iż możecie nie mieć szansy na oddanie drugiej
salwy, zwłaszcza gdy pierwszy pocisk chybi celu. Wtedy atak Smoka skoncentruje
się na machinie, która jest niezwykle podatna na ogień. Samo dotarcie
z balistą pod miejsce walki ze smokiem będzie trudną rzeczą, może się
zdarzyć, że smok napadnie z nienacka, gdy broń będzie w "proszku".
Nie należy oczekiwać od smoka biernego przyglądania się, gdy banda awanturników
dybie na jego życie.

DS: - Taaa...
Teraz kilka rad na temat podróży przez smocze tereny. Unikajcie otwartych
przestrzeni, (najbezpieczniej nocą) nawet jeśli nadłożycie drogi, lepiej
jechać lasem. Pod gołym niebem zachowajcie maksimum ostrożności, miejcie
lance w pogotowiu. Zabierzcie ze sobą lunetę (wiem - droga, ale może życie
uratować). Patrzcie pod słońce, smoczysko najprawdopodobniej nadleci z
tej właśnie strony. Drużynowy mag niech nie udaje Hary'ego Potera i zmieni
wdzianko na bardziej cywilne. Dla zmyłki niech założy na głowę hełm. Smok
będzie chciał dopaść czarodzieja w pierwszej kolejności, zaraz potem kapłana.
Osoby duchowne lepiej niech nie zgrywają Krzyżaków, a szaty liturgiczne
zastąpią przebraniem odpowiednim dla pielgrzymów. Ogólnie wasza karawana
powinna sprawiać wrażenie nieszkodliwej. Nasza balista niech spoczywa
ukryta w odaszonym powozie, który przyda się później do transportu smoczego
skarbca.
LOS: - I tutaj chciałbym obalić kolejny
mit o smokach. Powszechnie sądzi się jakoby gady strzegły niewyobrażalnych
bogactw. W rzeczywistości smoki są kolekcjonerami biżuterii więc przedkładają
jakość nad ilością. Owszem, przez długie stulecia swego żywota uzbierają
co nieco, ale pamiętajmy że smoki nie okradają banków ani zbiorów muzealnych.
Niejednokrotnie okazuje się, iż wyprawy na smoka są intratne, a koszty
przygotowań przewyższają zyski...
DS:
- Bzdury! Wystarczy obliczyć ile warta jest sama skóra smoka, którą potem
można przerobić na solidną zbroję. A sproszkowane smocze rogi to doskonały
afrodyzjak!. Gildia magów słono płaci za takie odczynniki jak smocza krew
i płyn mózgowy. Bardzo ważne jest, żeby przed ukatrupieniem potwora zlokalizować
jego leże, po to np. żeby uniknąć losu pewnej grupy smokobójców, która
po heroicznej walce błąkała się 5 lat po górach bezskutecznie szukając
smoczej jamy. Można to zrobić nanosząc na mapę miejsca, gdzie widziano
smoka (ważne skąd przyleciał i dokąd odleciał), tam gdzie przetną się
linie najprawdopodobniej znajduje się jaskinia.
LOS:
- Dodać trzeba, że jako istota latająca - smok wybierze sobie miejsce
dostępne tylko dla siebie, np. skalną rozpadlinę w niemal pionowym stoku
góry, która sama w sobie będzie trudną do zdobycia twierdzą. Zaskoczenie
smoka w jego leżu jest NIEMOŻLIWE. Smocze zmysły są tak rozwinięte, aby
non-stop czuwać nawet podczas snu. Jaskini strzec mogą też różni smoczy
słudzy (orkowie, tryglodyci lub jaszczuroludzie). Wolą oni przypłacić
swoje poświęceni życiem niż narazić się na gniew swego pana.
DS:
- Lepiej zatem na miejsce walki wybrać teren dla nas odpowiedni. W jaskini
smok co prawda nie zaatakuje z powietrza, ale może zastawić na nas sprytne
pułapki. Przejdźmy teraz do samej walki. Do akcji należy przedtem zaangażować
oddział krasnoludzkich toporników lub naiwnego paladyna. Wariant krasnoludzki
polega na tym, że rębacze idą na pierwszy ogień (dosłownie). Paladyn natomiast
może powołać się na walkę w ramach tzw. Świętego Pojedynku kiedy to wyzywa
on smoka na starcie bez ziania ogniem pazury i kły kontra kopia i miecz.
Wynik starcia solo jest z góry wiadomy, ale da nam to nieco czasu na przygotowanie
zaklęć obronnych i ofensywnych. Dla większego bezpieczeństwa do bestii
podchodzimy w dostępach ok. 20m. Od zachodzenie tyłu ma tylko tę zaletę,
że nie narażamy się na zoinięcie. Smoki posiadają szósty zmysł, coś jak
echolokacja, potrafią namierzyć przeciwnika na godz. 6 i powalić go ciosem
ogona. Istnieje spore ryzyko połamania żeber.
LOS:
- Większość smoków starcia ze śmiałkami ma w 100% opanowane. Najlepszą
obroną jest oczywiście atak, najlepiej z powietrza. Smoki dążą do rozproszenia
przeciwników, potem wyłapują pojedyncze ofiary a następnie wielkodusznie
puszczają je wolno... na wysokości kilkuset metrów. Opowiem teraz o broni,
której znaczenie często pomija się w opowieściach o rycerzach uwalniających
księżniczki - chodzi o smoczy strach. Jest to potężna aura oddziałująca
na umysły ofiar, objawiająca się atakiem paniki, a w skrajnych przypadkach
paraliżująca ośrodki ruchowe. Sparaliżowany somkobójca kończy najczęściej
jako pieczyste. Jedynie paladyni są całkiem odporni na ten strach.
DS:
- Najlepszym sposobem, dzięki któremu możemy ustrzec się stanów lękowych
jest spożycie przed walką dobrze zaprawionej nalewki spirytusowej. Nie
pożałujmy poczęstować nią najemników krasnoludzkich, wszak to ich ostatni
raz. Pamiętajcie, że smok nie zieje ciągle, musi robić przerwy (zwykle
co 3 rundy). Do ataku bezpośredniego niech uderzą tylko dobrze opancerzeni
wojownicy. Złodziej może zastosować atak w stylu Indiana Joens - czyli
na przygotowanej wcześniej linie rozbuja się i wskoczy na szyje gada.
Jeśli tylko znajdzie dobry uchwyt może bezpiecznie zadawać ciosy. Oczywiście
wiąże się to z olbrzymim ryzykiem, łatwo nie będzie.
LOS:
- Większość potencjalnych smokobójców nie zdaje sobie sprawy z drobnego
faktu jakim są proporcje ich ciał w stosunku do postaci smoka. Gdy jaszczur
staje na dwóch tylnych nogach, unosi tułów wysoko ponad skuteczny zasięg
mieczy. Chcąc zadać cios bohater musi podejść bardzo blisko, przez co
sam pcha się w objęcia śmierci, bowiem smoczysku o wiele łatwiej jest
celnie go trafić łapą uzbrojoną w potężne szpony. Zwróćcie też uwagę na
to, że smocza głowa wieńczy długą szyję, która również nie ułatwia zadania
wykonania sprawnej dekapitacji, a wręcz przeciwnie, czyni z paszczy bardzo
skuteczną broń.
DS:
- Owszem, zdarzają się wypadki pogryzień przez smoka. Stąd kolejna rada:
przed wyprawą ubezpieczcie się na życie (albo od kalectwa). Nie zaszkodzi
odwiedzić notariusza i spisać testament (tak na wszelki wypadek). Wreszcie
koniecznie wybierzcie się do przybytku rozkoszy, a tam nie pożałujcie
pieniędzy za usługi na najwyższym poziomie. Kto wie, może odniesiecie
dotkliwe rany? Wierzący niech wstąpią do świątyni i pomodlą się w swojej
intencji. Miejcie na uwadze fakt, że w walce ze bestią przyjdzie wam stracić
swych towarzyszy. Pozostaje mi już tylko życzyć Wam udanych łowów!
LOS:
- I odpowiedzcie sobie na pytanie czy w ogóle warto się tak poświęcać.
Tutaj apel do Mistrz Gry: gdyby twoi gracze wyruszyli do boju zaniechawszy
odpowiednich przygotowań (jakoś tam będzie), bądź dal nich bezlitosny.
Pewni siebie herosi-pakerosi muszą ponieść zasłużoną karę za totalne zlekceważenie
wyzwania. Niechaj następnym razem na samo słowo smok puszczają
im zwieracze! A wszystkim niesłusznie niepokojonym smokom życzę "smocznego"!
|
|